Uwaga!!

Witajcie Kochani Czytelnicy!!!

Założyłam ten dzienniczek żeby ułatwić Wam szukanie moich blogów, a także po to żeby ułatwić sobie pracę. Będę tu umieszczała informacje o moich blogach i o nowych notkach. Od czasu do czasu będę też wrzucać tu jakieś opowiadanka hetero i yaoi, które nie będę miały nic wspólnego z tematyką moich pozostałych blogów.

Chciałbym Was bardzo prosić żebyście nie kopiowali mojej twórczości. Obrazki proszę bardzo. Nie są mojej roboty. Chyba, że dostanę nagle talentu plastycznego i coś narysuję. W co wątpię :D

Mam nadzieję, że moje blogi się Wam spodobają. Zapraszam serdecznie do czytania i proszę o komentarze. Klawiatura na prawdę nie robi krzywdy, więc jak już wejdziesz na mojego bloga to zostaw jakiś ślad po sobie.

Do zobaczenia w kolejnych notkach :D

niedziela, 27 stycznia 2013

Ryūketsu no kareina – Przeklęty brylant (ItaSasu)


Konnichiwa!!
Pewnie się tego nie spodziewaliście. A jednak oczy Was nie mylą. Tego one-shota pisałam dzisiaj w nocy, siedziałam nad nim do 3. Już od dawana coś takiego chodziło mi po głowie. Nigdy nie przepadałam za tą parką, ale jednak postanowiłam to napisać. Jest bardzo krótka, ale taka właśnie miała być. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu jestem zadowolona z napisanej notki. Mam nadzieję, że Wam też się spodoba.

One-shota dedykuje mojej kochanej pokrewnej duszyczce Black Lady, dzięki której właśnie powstała ta nocia. Dziękuję Ci za ponowne zmotywowanie mnie do pisania. Kocham Cię bardzo mocno, ale ty to wiesz.

A i jeszcze jedno. Przypominam, że nie informuje indywidualnie o nowych notkach. Konferencja z gg nie do wszystkich dochodzi, dlatego zawsze w moim opisie umieszczam informacje o pojawieniu się notki. Zawsze też piszę datę kiedy to zrobiłam. Dlatego jeśli ktoś chce być informowany to niech zapisze sobie na liście kontaktów mój numer gg 9274038 i śledzi opisy.

A teraz zapraszam już do czytania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Ryūketsu no kareina – Przeklęty brylant

Był odkąd tylko pamiętam. Zawsze idealny, zawsze dobrze wychowany, zawsze opiekuńczy, zawsze wyrozumiały, zawsze troskliwy. W oczach ludzi uchodził za człowieka o chłodnym i wyniosłym usposobieniu. Tajemniczy o niebywałym intelekcie.

I nikt nawet nie podejrzewał, że ten oszlifowany diament ma jednak pewną skazę. Coś co próbuje ukryć przed całym światem. Ale nie przede mną. To nie tak, że nie chce tego zrobić. On po prostu nie może. A to z bardzo prostej przyczyny. To ja poniekąd jestem odpowiedzialny za tę rysę na jego duszy i sercu. Jestem powiernikiem jego mrocznego sekretu. Tajemnicy, która jest także moja. Żyjąc w jego cieniu, dążąc do jego ideału, odkryłem w końcu to, co tak bardzo skrywał, także, a może przede wszystkim, przede mną.

Ale w naszych żyłach płynie ta sama krew. Odkrycie jego mrocznego sekretu było tylko kwestią czasu. A zaczęło się bardzo niewinne. Bo czy może być podejrzana niezwykła troska i miłość starszego brata? Oczywiście, że nie. Każdy jego gest, każde słowo było dla mnie przejawem braterskiej miłości i oddania.

Dopiero wiele lat później, gdy z głupiego podlotka zacząłem powoli zamieniać się w mężczyznę, pewne zmiany w zachowaniu mojego brata, zwłaszcza jak był w moim towarzystwie, nabrały dla mnie zupełnie innego znaczenia. Wszystko co robił wskazywało na to, że jego miłość do mnie już dawno przekroczyła granicę braterskiej. Jednak z jakiegoś powodu zupełnie mi to nie przeszkadzało. A nawet powiem więcej, podobało mi się to. Cieszyłem się, że ze wszystkich otaczających go ludzi, on wybrał mnie. Czułem niezwykłą satysfakcję, gdy kobiety i mężczyźni mizdrzyli się do niego, a ja dobrze wiedziałem, że nie mają u niego żadnych szans. Jego serce należało tylko i wyłącznie do mnie.
           
Z czasem mój brat odkrył, że wiem o jego uczuciach i zaczął mnie prowokować. Chciał wzbudzić we mnie zazdrość, co mu się doskonale udawało. Krew Uchiha nie pozwalała nam stać bezczynnie i patrzeć jak coś, co należy do nas, zabierane jest przez kogoś obcego. Pewnego wieczora, a było to w 17 roku mojego życia, moja cierpliwość osiągnęła apogeum.


Rodziców nie było w domu, wyszli na jakieś ważne przyjęcie. Mój brat postanowił urządzić imprezę. Sprowadził do naszego domu swoich kumpli i koleżanki ze studiów i zaczęło się przedstawienie pod tytułem „Jak doprowadzić mojego kochanego ototo do białej gorączki”.

Prawda jest taka, że tamtego wieczora obaj przesadziliśmy. I nie mam tu na myśli ilości wypitego alkoholu, za co później mój brat strasznie oberwał od rodziców. Pierwszy raz nazwali do nieodpowiedzialnym, że pozwolił upić się niepełnoletniemu. Dobrze, że nie mieli pojęcia o tym, co się jeszcze stało tamtego wieczora. Alkohol dodał nam jeszcze więcej odwagi i zawziętości. Flirtowaliśmy z kim popadnie i co rusz posyłaliśmy sobie wyzywające spojrzenia. To była wielka konfrontacja braci Uchiha. Jeden z nas musiał przegrać, a drugi wygrać. I niestety tym przegranym byłem ja.

W końcu nie wytrzymałem i zaciągnąłem go do jednego z pustych pokoi.
– O co chodzi ototo? – zapytał się pełnym przebiegłość głosem.
Bez słowa podszedłem do niego i zatopiłem się namiętnie w jego ustach. Mój pierwszy pocałunek był z moim bratem, tak samo z resztą jak każdy inny później. Jego ramiona zamknęły mnie w szczelnym uścisku. Czułem się taki bezpieczny i kochany. Jego pocałunki stały się bardziej natarczywe, a ręce, w ekspresowym tempie, pozbywały się moich ubrań. Popchnął mnie na łóżko. Patrzyłem jak czarowany, gdy bardzo powoli, aż za bardzo, zdejmował z siebie kolejne elementy garderoby. Gdy był już nagi pochylił się nade mną. Jego długie, czarne i miękkie włosy łaskotały mnie po twarzy. Jego usta, wbrew moim oczekiwaniom, znalazły się na mojej szyi, a potem sutkach i brzuchu. Jego dłonie gładziły mnie po bokach, wywołując gęsią skórkę i potęgując moje drżenie.
– Itachi… – Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ uciszył mnie pocałunkiem.
Zarzuciłem ręce na jego szyję, przyciągając go jeszcze bliżej. Nasze ciała stykały się ze sobą. Czułem jego nabrzmiałą męskość, ocierającą się o moją. Jego dłonie i usta na każdym fragmencie mojego ciała. Jego język na moim penisie i palce boleśnie wbijające się w moje ciało, doprowadziły mnie niemal do spełnienia. Jego pieszczoty uspokoiły się na chwilę, by zaraz potem rozbudzić mnie jeszcze potężniej, gdy jego męskość wdzierała się w moje wnętrze. Kochaliśmy się długo i namiętnie, raz po raz wypowiadając swoje imiona. Już nigdy potem nie miałem należeć do nikogo innego. Tak samo z resztą jak Itachi.

Gdy nadszedł ranek, obudziliśmy się w naszym miłosnym uścisku. Przyszedł moment na uświadomienie sobie naszego grzechu. Jednak wystarczyło tylko jedno spojrzenie w te przepiękne, czarne, przepełnione miłością oczy, by odgonić z serca niepewność. On należał do mnie, ja należałem do niego. I tak się nie zmieniło przez wiele lat, chociaż zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Niezrozumienie rodziny, znajomych. Jednak samotność nie jest nam pisana, ponieważ mamy siebie.

Jesteśmy braćmi, których łączy mroczny sekret.
Jesteśmy braćmi, których łączy zakazana, grzeszna miłość.
Jesteśmy braćmi – kochankami, dwiema połówkami tego samego jabłka, które idealnie do siebie pasują.

A połączyło nas przeznaczenie.


The End

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeszcze słowo wyjaśnienia, jeśli ktoś nie zrozumiał tytułu. Brylant symbolizuje ideał Itachiego w oczach inny ludzi. I jeszcze na koniec obrazeczek.